wRealu24
14 maja 2017
W sieci krąży mnóstwo teorii odnośnie niewyjaśnionej śmierci Magdaleny Żuk. Do sprawy odniósł się instruktor
nurkowania, który zna te hotele, jak własną kieszeń.
Polski instruktor nurkowania z Egiptu opisuję sprawę tak:
1. Byłem instruktorem nurkowania w Egipcie i co nieco wiem o Marsa Alam. W pobliżu jest miejscowość Ghalib
i Port Ghalib i to są bardzo popularne miejsce dla bogatych muzułmanów (jak Montreux w Szwajcarii). W dobrym
tonie jest mieć tak ładną nieruchomość bardzo drogą. To miejsce, gdzie przypływają łodzie należące do Szejków.
Dla takich ludzi organizuje się czas i atrakcje w okolicy (najczęściej zachodnie dziewczyny) i to by było na
tyle. Port lotniczy w marsa Alam został stworzony specjalnie dla właścicieli nieruchomości Ghalib, a turyści
z biur podróży są tu tylko dodatkiem.
2. Szejków oczywiście stać na prostytutkę, ale wielokrotnie więcej płacą za młodą, nieświadomą niczego turystkę
z Europy odurzoną prochami. W ten proceder zmieszani są egipscy rezydenci i niektórzy pracownicy hoteli. Samotna
dziewczyna dostaje prochy do napojów lub jedzenia i przez kilkanaście godzin nie wie, co się z nią działo.
Przyjeżdża Szejk i robi, co chce z kobietą. Jak sprawa się rypnie (prochy słabo zadziałają), jak np. w przypadku
Magdaleny Żuk, to uczestnicy procederu dalej ją szprycują prochami i zmuszają do samobójstwa lub po prostu zabijają
ofiarę, wyrzucając ją z okna. Taka śmierć powoduje, że ofiara ma wiele ran zewnętrznych, przez co trudno stwierdzić,
czy ktoś się nad nią wcześniej znęcał (tam wiele kobiet tak zgineło). Na Magdalenę prochy prawdopodobnie nie do
końca zadziałały (była częściowo świadoma). Może dlatego, że uprawiała dużo sportu i miała szybki metabolizm (jej
organizm szybciej oczyszczał toksyny). Więc oprawcy się wystraszyli i już było po dziewczynie. To była tylko kwestia
czasu i miejsca (musieli upozorować jej szaleństwo i samobójstwo).
3. Uwaga: podczas rozmowy Markusa z Magdą obecny był rezydent Mahmoud Khairy, który dzwonił do jakiegoś „kapitana
Khaleda” — oczywiście nic wam to nie mówi, ale to jest wielka szycha w tamtejszym rejonie. Nazywa się Khaled El
Ahmar, kontroler finansowy, nadzorca kurortów Marsa'Alam, Al Bahr i El Fayrouz Plaza. Osoby, które miały z nim
styczność, twierdzą, że jest osobą nr.1 w Hurghadzie, opłaca urzędy, policję, szpitale i hotele. Poza tym zajmuje
się też oszustwami w handlu nieruchomościami (kilkukrotne sprzedawał te same lokale wielu zachodnim klientom
jednocześnie) i jak widać, para się handlem kobietami (często wraz z szejkami bierze udział w ich gwałtach). W
egipskich warunkach wydaje się nie możliwe, aby został pociągnięty do odpowiedzialności, ponieważ wszyscy go się
boją: personel szpitala, lotniska, hoteli. Tam nikt nikogo nie sypnie, zwłaszcza przed niewiernymi (czyli nami).
4. EGIPCJANIE NIGDY TEJ SPRAWY NIE WYJAŚNIĄ, BĘDĄ MATACZYĆ, KŁAMAĆ I OPOWIADAĆ BZDURY, ŻE MŁODA, ZDROWA DZIEWCZYNA
PO PRZYJEŻDŹIE DOSTAŁA SZAŁU I POPEŁNIŁA SAMOBÓJSTWO (dziwne, że tam najczęściej wśród turystów samobójstwo
popełniają młode dziewczyny, a nie starsze osoby czy faceci, prawda?).
5. Jedyna nadzieja w wyjaśnieniu tej sprawy po cichu jakieś służby, profesjonalne biuro detektywistyczne (nie
takie, jak nasze, które bębnią, że tam jadą), powinny tam pojechać i przekupić niektórych Egipcjan w wyciąganiu
informacji i dowodów. Mogliby kupić filmy z monitoringu szpitali, lotniska, hoteli, a może i filmy z gwałtów.
TAM WSZYSTKO JEST INTERESEM I NA SPRZEDAŻ, PRAWDA NIE ISTNIEJE. ZARĘCZAM WAM, ŻE PO CICHU MOŻNA TAM KUPIĆ
NAPRAWDĘ WSZYSTKO — pisze były instruktor nurkowania z Egiptu, który pragnie pozostać anonimowy (pisownia
oryginalna).