Kawały



Nowy Jork, Central Park. Małą dziewczynkę atakuje pitbull. Podbiega młody mężczyzna i unieszkodliwia psa. Obserwujący całe zajście policjant podchodzi i mówi:
- Jest pan bohaterem. W jutrzejszych gazetach napiszą: "Nowojorczyk uratował życie dziecku!"
- Ale ja nie jestem z Nowego Jorku...
- Nie szkodzi, będzie: "Bohaterski Amerykanin uratował dziecko!"
- Ale ja nie jestem z Ameryki...
- To skąd pan jest?!
- Z Palestyny.
Nazajutrz w gazetach napisano: "Islamski terrorysta zamordował amerykańskiego psa!"

*

Dzień z życia Polaka: wstaje rano, włącza japońskie radyjko, zakłada amerykańskie spodnie, wietnamski podkoszulek i chińskie tenisówki, po czym z holenderskiej lodówki wyciąga niemieckie piwo. Siada przed koreańskim komputerem i w amerykańskim banku zleca przelewy za internetowe zakupy w Anglii, po czym wsiada do czeskiego samochodu i jedzie do francuskiego hipermarketu na zakupy. Po uzupełnieniu żarcia w hiszpańskie owoce, belgijski ser i greckie wino wraca do domu. Gotuje obiad na rosyjskim gazie. Na koniec siada na włoskiej kanapie i szuka pracy w polskiej gazecie, a znowu nie ma! Zastanawiasz się, dlaczego w Polsce nie ma pracy???

*

Przy wspólnym obiedzie rozmawiają katolik, protestant, muzułmanin i żyd.
Katolik: - Jestem tak bogaty, że zamierzam kupić CitiBank.
Protestant: - Ja jestem bardzo bogaty i kupię sobie General Motors.
Muzułmanin: - Ja jestem bajecznie bogatym księciem. Kupię Microsoft.
Zapadła cisza. Wszyscy ciekają, co odpowie żyd. A ten spokojnie zamieszał kawę, oblizał łyżeczkę i odłożył ją na spodek. Popatrzył na pozostałych biesiadników i mówi:
- A ja nie sprzedaję!

*

Spotyka Icek Szlangbaum Salomona Rubinsteina:
- Rubinstein, jak tam twój geszeft?
- Ano dokładam, dokładam...
- Rubinstein, a od kiedy ty "r" nie wymawiasz?

*

Biegnie synek do mamy:
- Mamo, mamo! Czemu ciocia nazwała swoją córkę Różą?
- Bo bardzo lubiła róże.
- A ty co lubiłaś?
- Wacek, nie zadawaj głupych pytań!

*

Mąż wraca późno do domu. Żona leży już w łóżku, więc mąż szybko się rozbiera i przytula się do niej.
A żona: - Boli mnie głowa...
Mąż: - Umówiłyście się dzisiaj, czy co?!

*

Do księdza przychodzi młoda para. Facet pyta księdza:
- To ile kosztuje ślub?
- A na ile wyceniasz przyszłą żonę?
Facet spojrzał na dziewczynę i dał księdzu 100 zł. Ksiądz również na nią spojrzał i oddał mu 50.

*

Mąż i żona jadą przez wieś samochodem. Nie odzywają się do siebie, bo są świeżo po kłótni. Nagle żona spostrzega stadko świń i pyta pogardliwie męża:
- Twoja rodzina?
- Tak, teściowie!

*

Kolega z klasy powiedział Jasiowi, że wymyślił dobry sposób na szantażowanie dorosłych:
- Mówisz tylko "Znam całą prawdę" i każdy dorosły głupieje, bo na pewno ma jakąś tajemnicę, której nie chcialby ujawnić...
Podekscytowany Jasio postanowił wypróbować świeżo zdobytą wiedzę w domu. Przyszedł do mamy, powiedział "Znam całą prawdę" i dostał 50 złotych z przykazaniem, żeby nic nie mówił ojcu.
Zachwycony pobiegł szybko do ojca, powiedział "Znam całą prawdę" i dostał 100 złotych z zastrzeżeniem, żeby nic nie powiedział matce.
Rozochocony Jaś postanowił więc wypróbować nową metodę również na kimś spoza rodziny. Nadarzyła się okazja, kiedy listonosz przyniósł pocztę.
- Znam całą prawdę! - powiedział z szelmowskim uśmiechem Jasio.
Listonosz pobladł, poczerwieniał, rzucił listy na ziemię, rozłożył ramiona i wzruszonym głosem wyszeptał:
- W takim razie uściskaj tatusia!

*

Żona do męża wieczorem:
- Andrzej, może byśmy dziś wyskoczyli razem do klubu Hot?
Na co mąż:
- Nie chce mi się, Anka.
- No, Andrzej, ty nigdy ze mną nigdzie nie chodzisz, tylko z kolegami...
Po namowach Andrzej się zgodził. Pojechali do klubu. W szatni od razu szatniarz:
- Dzień dobry, panie Andrzeju!
Mąż tłumaczy się żonie, że to kolega z podstawówki. Potem barmanka podeszła i od razu:
- To, co zawsze, panie Andrzeju?
Żona już zdenerwowana, robi wyrzuty mężowi, aż nagle kobitka na scenie się pojawi i urządza striptiz. Kiedy został jej tylko stanik, padło pytanie:
- Kto zdejmie stanik?!
Cały klub krzyczy: - Andrzej! Andrzej! Andrzej!
Żona nie wytrzymała i wybiegła. Ten od razu za nią, wsiedli do taksówki i ta mu robi dalsze wyrzuty i krzyczy. Nagle obraca się taksówkarz i mówi:
- Ale, Andrzej, jeszcze tak brzydkiej i pyskatej baby nie wieźliśmy!

*