Jolka, Jolka, pamiętasz? (1982)



Budka Suflera / Felicjan Andrzejczak:
Jolka, Jolka, pamiętasz? (TVP 2, 1982)
Budka Suflera / Felicjan Andrzejczak:
Jolka, Jolka, pamiętasz? (Sopot, 1994)

Budka Suflera / Felicjan Andrzejczak:
Jolka, Jolka, pamiętasz? (cz-b, 1998)
Budka Suflera / F. Andrzejczak: Jolka
(Hala Spodek [Arena], Katowice, 1999)

Budka Suflera / Felicjan Andrzejczak:
Jolka (25-lecie, Rynek, Kraków, 1999)
Budka Suflera / Felicjan Andrzejczak:
Jolka, Jolka (Opole, 28.05.2004)

B.S. / Felicjan Andrzejczak: Jolka, Jolka
(z bliska, Sopot Hit Festiwal, 08.08.2009)
B.S. / Felicjan Andrzejczak: Jolka, Jolka
(TVP 2, Sopot Hit Festiwal, 08.08.2009)

Budka Suflera / F. Andrzejczak: Jolka
(Cuprum Arena, Lubin, 14.05.2011)
Budka Suflera / F. Andrzejczak: Jolka
(140-lecie PBS Bank, Sanok, 10.09.2011)

Budka Suflera / Felicjan Andrzejczak:
Jolka (Haga, Holandia, 19.11.2011)
Budka Suflera / Felicjan Andrzejczak:
Jolka, Jolka, pamiętasz? (Tychy, 15.06.2013)

F. Andrzejczak: Jolka, Jolka (Dzień
Cukrownika, Werbkowice, 07.07.2013)
F. Andrzejczak: Jolka, Jolka, pamiętasz?
(Top of the Top, Sopot, 23.08.2013)

F. Andrzejczak: Jolka, Jolka, pamiętasz?
(Polski Dzień, MTV Classic, 2002-2005)
Budka Suflera / Felicjan Andrzejczak:
Jolka, Jolka (TVP 2, około 2009 r.)

Budka Suflera / Felicjan Andrzejczak:
Jolka, Jolka (TVP, około 2011 r.)
Jolka, Jolka lekcja na gitarze
(Szymon Zeifert, 2013)

Jolka, Jolka lekcja na gitarze
(Wojciech Anders, 2011)
Jolka, Jolka lekcja na gitarze
(Witold Ślendakowski, 2009)
Tabulatura
(Ślendakowski)

Jolka, Jolka lekcja na pianinie
(prawa ręka, Dominik, 2010)
Jolka, Jolka lekcja na pianinie
(lewa ręka, Matii0204, 2013)

Jolka, Jolka lekcja na pianinie
(obie dwie ręce, grajek2k12, 2013)
192 kbps, 16-bit
48 kHz (stereo)





Muzyka: Romuald Lipko
Słowa: Marek Dutkiewicz


        D         A      Hm
Jolka, Jolka, pamiętasz lato ze snu,

       D       A      Hm
Gdy pisałaś: "Tak mi źle,

        D         A      Em         Hm
Urwij się choćby zaraz, coś ze mną zrób,

        D         A         G
Nie zostawiaj tu samej, o nie!"?

Żebrząc wciąż o benzynę, gnałem przez noc,
Silnik rzęził ostatkiem sił,
Aby być znowu w tobie, śmiać się i kląć,
Wszystko było tak proste w te dni.

Dziecko spało za ścianą czujne, jak ptak.
Niechaj Bóg wyprostuje mu sny!
Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak...
Słodkie były, jak krew, twoje łzy.


Em     D             Em        D
Emigrowałem z objęć twych nad ranem,

Em            D       G            A
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem.

Em        D    Em         D
Dane nam było słońca zaćmienie,

Em        D      G           A
Następne będzie może za sto lat.

Plażą szły zakonnice, a słońce w dół
Wciąż spadało, nie mogąc spaść.
Mąż tam w świecie za funtem odkładał funt
Na Toyotę przepiękną, aż strach.

Mąż twój wielbił porządek i pełne szkło,
Narzeczoną miał kiedyś, jak sen.
Z autobusem Arabów zdradziła go,
Nigdy nie był już sobą, o nie.

Emigrowałem z ramion twych nad ranem,
Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem.
Dane nam było słońca zaćmienie,
Następne będzie może za sto lat.

W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak,
Wypełzaliśmy na suchy ląd.
Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas,
Meta była o dwa kroki stąd.

Nie wiem ciągle, dlaczego zaczęło się tak.
Czemu zgasło, też nie wie nikt.
Są wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam,
Ale nic nie jest proste w te dni.





Orosz forditas





Magyar forditas





Jolka, Jolka, do you remember the summer of a dream,
When you wrote: "I feel so bad.
Find some time ASAP, do something with me,
Don't leave me here alone, oh don't!"?

Constantly begging for gas, I sped through the night,
The engine was ruckling with the rest of its strength.
To be one with you again, laugh and curse.
Everything was so simple in those days.

The child was sleeping behind the wall alert, like a bird.
May God smooth out his dreams!
You told me, that never, never so much.
Sweet were, like blood, your tears.

I emigrated from your embraces in the morning,
The day chased me out, at night I returned again.
A sun eclipse was given to us,
The next one will be maybe in a hundred years.

On the beach nuns were walking and the sun was
Constantly falling down not being able to fall.
Your husband was somewhere in the world and was saving pounds
For a Toyota so beautiful, like hell.

Your husband loved order and a full glass,
He once had a fiancée, like a dream.
With a bus full of Arabs she cheated on him,
He's never been himself any more, oh no.

I emigrated from your arms in the morning,
The day chased me out, at night I returned again.
A sun eclipse was given to us,
The next one will be maybe in a hundred years.

We were living in a big bathtub and we were rarely
Slithering on shore.
Booze enchantress was dancing in us,
The finish line was two steps from here.

The whole time I don't know, why it started like that.
Why it went/burned out, doesn't know anyone, either.
There are constantly various women around me, I don't wake up alone,
But nothing is simple (in) these days.