Magda Umer na okładce pisma porno
Nieświadomie dała wywiad Hustlerowi



Dziennik.pl
11 lutego 2009 r.
Magdalena Janczewska
Znana artystka Magda Umer trafiła na okładkę lutowego Hustlera - pisma słynącego z publikacji ostrej pornografii. Wywiad z aktorką i piosenkarką znalazł się między innymi wśród wulgarnych zdjęć i tekstu o samogwałcie w sieci. Sama zainteresowana twierdzi, że nic o tej publikacji nie wiedziała.

    Na okładce Hustlera zapowiedziano
    wywiad z ikoną poezji śpiewanej,
    aktorką i reżyserką o wdzięcznym
    tytule "Przytulić się do Boga". To
    dość szokujące zestawienie, bowiem
    jest to jedyna ambitna treść w całym
    prawie stustronicowym magazynie.
    Magda Umer znalazła się w doborowym
    towarzystwie wysyłających swoje nagie
    zdjęcia naturszczyków i modelek porno
    w wyuzdanych pozach.



"Jestem zszokowana, ale na szczęście mam duży dystans do siebie" - mówi w rozmowie z Dziennikiem Magda Umer. Jak to się stało, że wywiad z nią trafił do świerszczyka dla panów? "Kilka miesięcy temu poprzez moją stronę internetową odezwał się do mnie młody człowiek. Poprosił o rozmowę, chciał też wybrać się na moje przedstawienie. Załatwiłam mu bilety do Ateneum" - opowiada. Do teatru dziennikarz przyszedł z mamą, a po spektaklu spotkał się w bufecie z aktorką. Ta udzieliła mu wywiadu.

"Naprawdę bardzo miły, inteligentny, młody człowiek. Mówił, że chce tę rozmowę umieścić na jakiejś swojej stronie internetowej o ambitnej treści. Wywiad autoryzował i do tej pory nie wiedziałam, że został opublikowany w takim magazynie, ja nawet nie znałam tego tytułu. Ja w piśmie pornograficznym? Ależ szalona historia!" - mówi Umer.

Aktorka nie zamierza jednak interweniować w tej sprawie w wydawnictwie. "Nie chcę rozpętać burzy, to w niczym nie pomoże. Nawet na swój sposób żal mi tego chłopaka, może on bardzo potrzebował pieniędzy? Przecież mógł się do mnie zwrócić, jakoś bym mu pomogła" - deklaruje artystka.

Postanowiliśmy jednak zapytać redaktora naczelnego Hustlera, czy to typowe praktyki w jego miesięczniku. "Nie miałem podstaw nie wierzyć mojemu współpracownikowi, gdy dał mi autoryzowany przez jego bohaterkę wywiad. Uznałem, że poinformował panią Umer, jakie pismo reprezentuje. Ja ze swojej strony oczywiście bardzo w imieniu redakcji przepraszam, jeśli pani Umer poczuła się urażona" - mówi Tomasz Borowiecki.

Redakcja zapowiada także zerwanie współpracy z autorem wywiadu Patrykiem Grząbką. Nie udało nam się z nim skontaktować.