Tylko idiota może twierdzić...

Tylko idiota może twierdzić, że opozycji chodzi o obronę
wolności mediów w Sejmie. Lis i Komorowski pokazują,
jak jest naprawdę.



wPolityce
19 grudnia 2016
Marcin Wikło



Foto: PAP/Paweł Supernak/Marcin Obara


Wolne media? Chyba raczej wolne żarty! Opozycja troszczy się o dostęp mediów do informacji? To wspaniale! Też jestem za pełną otwartością Sejmu. Ale może zacznijmy od tego, że posłowie Platformy Obywatelskiej, którzy dzisiaj tak spektakularnie okupują salę plenarną Sejmu, będą przychodzili do wszystkich programów w telewizji, a nie tylko do tych, które prowadzą sympatyzujący z nimi dziennikarze. Państwo Schetyna, Kidawa-Błońska i Siemoniak powinni wiedzieć, o czym mówię. To by była wolność, to by był dostęp do informacji!

Druga sprawa. Też już o tym pisałem, ale czuję się w obowiązku powtórzyć - NIE ZGADZAM SIĘ na obostrzenia dla dziennikarzy w Sejmie, które chce wprowadzić marszałek Marek Kuchciński.

To jednak sprawa, o której należy rozmawiać, a nie dawać się podpuszczać ludziom, którzy dziennikarzy traktują instrumentalnie. Z jednej stronie zdumiewające, ale także precyzyjnie pokazujące, o co w tym wszystkim chodzi, są aktywności niektórych dziennikarzy. Redaktor naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis nie pozostawia miejsca na spekulację: "W d… mamy media, chodzi o przewrócenie rządu PiS."

"Stanowisko wielu redakcji, w tym Newsweeka, żadnych rozmów dziś, żadnych kompromisów w przyszłości." — napisał jeszcze przed spotkaniem dziennikarzy z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim.

Wcześniej nawoływał do… no właśnie, do czego nawoływał Tomasz Lis?
"Polacy! Trwa zamach stanu! Teraz!" — pisał na Twitterze.
Żeby było "jasne", że to o wolne media w Sejmie chodzi…

Trzecia sprawa. Kto i z jakiego powodu demonstruje teraz na ulicach? Mało kto to wie. Zaczęło się niby od akcji #WolneMediaWSejmie, ale teraz to już tylko chybotanie łódeczki się liczy. Scenariusz polskiego Majdanu realizuje się na naszych oczach. Nie chodzi mi o sianie paniki, ale o świadomość tego, czego jesteśmy świadkami. A widzę pochwałę przemocy i to ze strony osób, które wciąż mienią się polską elitą. Szczególnie na tym polu zasłużył się, w mojej ocenie, były prezydent Bronisław Komorowski.

"Miałem satysfakcję oglądając jedną ze znanych posłanek PiS, gdy czmychała z Sejmu pod eskortą policji rządowej. Mieliśmy wszyscy satysfakcję, niech już tak zostanie!" Mam nadzieję, że nikt tego byłemu (na szczęście) prezydentowi nie zapomni, bo to prostactwo, które nie mieści się nawet w jego pojemnej skali.