Lista dyskusyjna była tu:
http://www.dziennik.com/www/forum/news/index.cgi?cojest=temat&temat=Zly+dotyk+-+komentarze&rozwiniecie=1&odkad=0&ile=10
(już nie ma przynajmniej od 11 lutego 2007)
Jak pomóc:
http://www.varspol.com
http://www.wikom.pl/rafal
Cela serial telewizyjny (TVN)
Od 6 marca 2003
Był kiedyś pod: http://cela.onet.pl/episodes/arch/index17.html
Ron Danforth, adwokat Rafała Pietrzaka, wciąż nie rozumie, dlaczego przegrał proces
swojego klienta: "Nie mogłem uwierzyć w wyrok: 30 lat wiezienia. To stan Teksas miał
udowodnić mu winę. A nie udowodnił."
W Teksasie nie jest łatwo umówić się z więźniem skazanym za brutalne napastowanie
seksualne dziecka. Władze więzienia niby nie robią problemów, ale przez trzy tygodnie
krótkie potwierdzenie nie może przedrzeć się z jednego biura do drugiego.
"Pamiętam, miałam oddzwonić" — mówi Tracey z więziennego public relations (w Teksasie
wszyscy są po imieniu). "Ale my tu dzisiaj jesteśmy strasznie zabiegani. Mamy egzekucję."
Rafała Pietrzaka też przywieźli tutaj na śmierć. Żaden więzień skazany na 30 lat za gwałt
na dziecku nie dożyje końca wyroku. Nie w Teksasie.
Krótkie pchnięcie
Zaraz za miasteczkiem Wichita Falls zjeżdżam z autostrady stanowej nr
287 na wąską asfaltową drogę. Gęste, skwierczące powietrze, rzadkie
krzaki, popękana ziemia. Pustynia. Na niej kompleks srebrzystych
budynków otoczonych kilkunastometrowym stalowym murem z drutem
kolczastym — ciężkie więzienie Allred.
"Mamy tu betonowe klepisko i siłownie pod gołym niebem. Czasami mam
ochotę wyjść na środek i krzyknąć, że siedzę za molestowanie dziecka i
że jestem niewinny." — mówi Rafał Pietrzak.
Biały uniform, brązowa twarz, czarne oczy i różaniec na szyi. 32 lata.
Kliniczna depresja: "Teraz jestem na siłnych prochach, ale normalnie nie
kontroluję płaczu."
"Dziecko i matka mówiły, że nic nie zrobiłem. Lekarze nie mogli nic
udowodnić. Wciąż nie rozumiem, dlaczego tu siedzę." — mówi.
Raz, kiedy wracali z wybiegu — biali i czarni osobno —, widział taką scenę.
Do jednego z białych odezwał się strażnik, pokazując na idącego obok
więźnia: - "Tak sobie z nim spacerujesz? On przecież zgwałcił dziecko."
Wieczorem Rafał Pietrzak wracał do celi z kolacji. Dwaj strażnicy wynosili
więźnia z kuchni. Opuchnięta twarz, ręce ciągnące się bezwładnie po
podłodze, krew. Nie zobaczył go już nigdy. Przenieśli go do innego
więzienia. Rafał Pietrzak: — "Wiele spraw kończy się tutaj krótkim
pchnięciem noża między żebra."
Jazz na blokowisku
"Mój ojciec" — Rafał Pietrzak mówi z nabożeństwem — "co roku w październiku zabierał mnie na Jazz
Jamboree do Warszawy. W piątej klasie kupił mi pierwszą płytę Led Zeppelin. Grał na perkusji w
jazzowym big-bandzie. Mój ojciec" — nabożeństwo zamienia się w złość — "zmarł dwa lata temu, kiedy
już byłem w więzieniu."
Mieszkali w ciasnym M-3 na jednym z łódźkich blokowisk.
"Był jedynakiem, zaplanowanym. Urodziłam go po skończeniu studiów. Uważałam, że nie stać mnie na
więcej dzieci" — mówi matka Barbara Pietrzak. "Teraz załuję."
Iwona Sarnecka, jedna z najbliższych przyjaciółek Rafała Pietrzaka w Teksasie: "Jego matka jest
kompletnie rozbita. Wydzwania po nocy, jakbym mogła coś zrobić."
Barbara Pietrzak co trzy miesiące wysyła synowi 300 dolarów. Bez tego nie przezyłby.
Barbara Pietrzak: "Patrzyłam, jak rośnie. Myślałam, będzie szczęśliwym mężczyzną."
Rafał Pietrzak skończył ogólniak i studium medyczne. Zabrali go do wojska, ale zaraz zwolnili:
miał alergię i astmę.
Pod koniec 1989 roku przyjechał kuzyn z USA, John Bergman. Przy którymś kieliszku padło: "Może
przyjedziesz do Ameryki."
John Bergman: "Jak jestem w Polsce, ciągle kogoś zapraszam, nikt potem nie przyjeżdża."
Rafał Pietrzak: "Poczułem, że to jest moje przeznaczenie, chociaż Amerykę znałem tylko z telewizji."
Skarpetki na dłoniach
Telewizję w więzieniu Allred opanowali czarni.
"Do wyboru jest koszykówka, baseball albo rap." — mówi Pietrzak.
Ale 28 czerwca w środę wszyscy oglądali wiadomości. Lokalna stacja z Wichita Falls pokazywała
ich więzienie. Dwa dni wcześniej strażnicy znaleźli kilka sztyletów domowej roboty - znak, że
ktoś ma niedlugo zginąć. We wtorek jeden z oficerów nakrył strażniczkę na wyręczaniu wieźnia
w masturbacji. Tego samego wieczoru klawisz zmusił więźnia do seksu oralnego. Ale się przejechał.
Więzień nie połknął spermy. Przetrzymał w ustach i wypluł do kubka. Miał dowód. Wymaz z jamy
ustnej, porównanie DNA spermy z DNA strażnika i klawisz wyleciał.
Rafał Pietrzak godzinami leży na pryczy bezczynnie. Celę dzieli z bialym, który siedzi za siedem
rabunków z bronia w ręku, członkiem Braci Aryjskich. Uwielbia, kiedy nie musi z nim rozmawiać i
oglądać rasistowskich tatuaży, którymi pokryty jest od kostek do czoła.
Ale to, czy musi, nie zależy od niego. "On jest dwa razy silniejszy. Od dwunastu lat nie opuscił
dnia na siłowni."
W nocy Pietrzak kuli się pod kocem. Zimno. Klimatyzacja włączona na największy regulator. "Zakładam
skarpetki na dłonie, żeby napisać list." Słucha. O tym, w jakich torturach powinni ginąć Żydzi,
Murzyni, gwałciciele dzieci.
"On zaczyna mówić, ja zaczynam się bać. Ciągle o coś wypytuje. Powiedziałem mu, że siedzę za handel
narkotykami. Jeśli odkryje, że kłamię, zabije mnie."
Ciąg dalszy >>>