Samotność w Dallas
Richardson — bogate przedmieście Dallas. Domy z basenami. Trawniki na
miarę, nie strzyżone przez właścicieli. Do takich dzielnic nie dojeżdża
żaden autobus. Nie ma po co. Zaraz po przyjeżdzie w lutym 1990 r. Rafał
Pietrzak rzucił się w oczy mieszkańcom — jako jedyny chodził po chodniku.
Syn Johna Bergmana, Robert: "Znał trzy angielskie slowa. Dwa z nich to
Depêche Mode. Ale od razu dogadaliśmy się."
Sprzedawał w sklepie spożywczym, potem gotował w restauracji. Ale
poślizgnął się w kuchni i złamał łokieć. Właściciel knajpy z oporami zapłacił
za operację. Potem go zwolnił. Był rok 1993.
Przez Roberta poznał studentów — wolne duchy z kartami kredytowymi,
które bardzo wzmacniały ich fantazje. Poznał Susan, rozwodzącą się
studentkę z Anglii. To była najdłuższa znajomość z kobietą. Z Amerykan-
kami wszystko kończyło się, gdy dowiadywały się, że jego fantazja nie jest
poparta kartą kredytową. "Niby było w porządku, ale po cichu wycofywały się." — opowiada
Rafał.
Znalazł przyjaciela — Roberta Nicolsa. Wybrali się jego samochodem do San Francisco.
Widzieli Wielki Kanion, Las Vegas, Nowy Meksyk. Rozmawiali do rana, pili, palili trawkę.
Zwiedzili więzienie Alcatraz.
"Nie chciałem wracać do Teksasu. Uświadomiłem sobie, jaki jest ciasny mentalnie. W
restauracji przed każdą zmianą musieliśmy się modlić. W jednej intencji: żeby dużo
zarobić. Widziałem, jak właściciel powiedział kelnerowi: 'Zwalniam cię w imieniu
Jezusa.'"
Wrócił do Teksasu. Noce spędzał na telefonach do matki. Pił. John Bergman: "W nocy
szukał po mieszkaniu likieru albo wódki. Myślę, że był samotny." Rafał Pietrzak:
"Piłem tak, jak ludzie w Europie Wschodniej. Dla Amerykanina to zagubieni alkoholicy."
Jednego dnia wlał w siebie za dużo. "Miałem dość siedzenia w domu i oglądania telewizji.
Chciałem coś zrobić." — mówi. Wsiadł do samochodu kuzyna. Dwieście metrów dalej uderzył
w tył półciężarówki.
Robert Bergman: — "Chciał być taki, jak inni: mieć dom, samochód. Lubił imponować
przyjaciołom w Polsce. Dzwonił do nich, opowiadał, gdzie to nie był i co robił."
Zaczał pracę kelnera w czterogwiazdkowym hotelu Harvey. Trzy miesiące później był
menedżerem. Teraz stać go było na fantazję.
"Uwielbiałem tę pracę. Bez pytania szefów mogłem sprawić przyjemność gościowi w
granicach stu dolarów. Na przykład postawić mu szampana" — opowiada.
W hotelu poznał Berthy Alvarengę.
Nie uwierzyła
Smutna, zmęczona, latynoska twarz. Lekko otyła sylwetka. Spracowane ręce. Berthy
Alvarenga uciekła z Salwadoru w 1989 r. Podczas wojny domowej straciła brata i
większość zludzeń, ale nauczyła się, jak sobie radzić.
Nawet ona jednak nie wie, co dalej. Troje dzieci — kazde z innego związku. Ojciec
najmłodszej w wiezieniu. Pierwsi dwaj męzowie zdradzali Berthy.
Rafał był inny. "Gotował, sprzątał, opiekował się dziećmi. Mój brat Carlos jak to
zobaczył, to nie uwierzył. Myślał, że Rafał żartuje." Zaręczyli się i zamieszkali
razem w roku 1995.
Rafał Pietrzak: "Berthy mnie rozumiała. Potrzebowaliśmy się. Trzy razy próbowałem
rzucić palenie w Polsce i Ameryce. Bez skutku. Zrobiłem to dla niej."
Iwona Sarnecka była mniej zachwycona: "Ostrzegałam go, nie wiąż się z kimś, kto ma
taki bagaż." U Sarneckich w domu we dwoje byli raz. "Berthy powiedziała mi, że jej
marzeniem jest być dobrze ubrana i mieć pomalowane paznokcie. Kiedy to się stało,
nie broniła Rafała tak, jak powinna."
Berthy Alvarenga przez łzy: "Boję się. Nie chcę stracić dzieci. Powiedziałam Rafałowi:
jeśli muszę wybrać między dziećmi i tobą, wybiorę dzieci."
W sądzie zeznawała dopiero po tym, jak ława uznała Rafała Pietrzaka za winnego, przed
decyzją o wysokości wyroku.
Ze stenopisu rozprawy "Teksas przeciwko Rafałowi Pietrzakowi":
Prokurator: "Chcesz mu dać jeszcze jedną szansę, czyż nie?"
Berthy Alvarenga: "Kiedy ktoś jest niewinny, nie trzeba mu dawać drugiej szansy."
Prokurator: "Chcesz powiedzieć ławnikom, że nie mieli racji?"
Po zamknięciu Rafała Berthy Alvarenga przeprowadziła się z córkami do latynoskiego
osiedla niskich bloków na obrzeżach Plano, miejsca, gdzie lepiej nie wychodzić z domu
po zmroku bez wyraźnej potrzeby.
"Byliśmy rodziną. A teraz przestaliśmy nawet jadać razem. Stało się to zbyt smutne.
Doris siedzi na miejscu Rafała i wspomina jajka na miękko, które jej robił. Wciąż
pamięta całe zdania po polsku."
Z rozmowy Doris z psychologiem, którą ławnicy w sądzie obejrzeli na kasecie wideo:
Dr. William Hester: "Iloma językami potrafisz mówić?"
Doris: "Dwoma i trochę po polsku."
Hester: "Powiesz mi coś po polsku?"
Doris: "Daj mi rękę (zapis fonetyczny: Di me ruekey)!"
Hester: "Co to znaczy?"
Doris: "Pocałuj mnie!"
Na ścianie wiszą zdjęcia rodzinne. Pierwsze: Berthy i jej trzy córki. Drugie: Same córki.
Trzecie: Saira i Doris. Na żadnym nie ma Rafała Pietrzaka.
"Miałam czas, żeby to wszystko dokładnie przemyśleć. Przypomnieć sobie każdy szczegół
naszego życia. Jego gesty. Wyraz twarzy. I nic. Nie mam nawet cienia podejrzeń" — mówi
Berthy Alvarenga.
Nie uwierzyła, kiedy po przesłuchaniu Rafała policjanci zadzwonili do niej i powiedzieli,
że się przyznał i kazali wnieść akt oskarzenia. Policjanci klamali.
Hinduska w skórze
Doris Alvarenga miała pięc lat i jeszcze nigdy nie widziała szpitala. Nie miała ubezpieczenia.
Rafał Pietrzak i jej mama przywieźli ją tu dopiero po dwóch ostrych krwawieniach. W szpitalu
w Dallas lekarze zrobili jej zdjęcia. Kazali przyjechać za tydzień na operację.
Jest 27 listopada 1996 r. Rafał Pietrzak i jego narzeczona znowu przywożą Doris. Berthy Alvarenga
wraca do domu, żeby wziąć prysznic. Lekarze chcą operować Doris. Rafał Pietrzak podpisuje zgodę
na znieczulenie. Dr Megison pyta, dlaczego ma inne nazwisko. Pietrzak wyjaśnia — jest ojczymem.
Lekarz wychodzi. Wpisuje do karty zdrowia Doris "podejrzenie napastowania seksualnego".
Wraca z pracownikiem socjalnym Służb Ochrony Dziecka (CPS), młodą Hinduską Sanju Sartani. Hinduska
daje Pietrzakowi numer telefonu wewnętrznego. Prosi o kontakt, gdy wróci Berthy. Berthy wraca. Rafał
dzwoni.
"Ledwo odłożyłem słuchawkę, już była policja i CPS. Rozdzielili nas." — opowiada Rafał Pietrzak.
Hinduska jest niska, chuda, nosi okulary. "Skórzane spodnie, kurtka i torebka. Cała była w skórze."
— wspomina Pietrzak.
Sanju Sartani macha pięściami, grozi, tupie. Nienawidzi. Biega od Rafała do Berthy.
"Jak możesz! Przecież wiesz, że ją zgwałcił! Chronisz faceta kosztem dziecka!" — krzyczy na nią.
"Zgwałciłeś ją członkiem, widelcem czy ręką?!" — krzyczy na niego.
Rafał Pietrzak stoi oszołomiony: "Dlaczego miałbym ją zgwałcić?"
"Z zemsty, że nie jesteś jej ojcem!"
List do córki
Następnego dnia było Swięto Dziękczynienia. Cała Ameryka jadła indyka. Doris miała operację.
Po operacji do Berthy Alvarengi przyszła lekarka: "Powiedz Doris, że
Rafał ją molestował!" — zażądała. "Nigdy."
Pracownicy CPS rozmawiali z dziewczynką prawie dwie godziny.
"Powiedzieli, że dziecko chce mi coś wyznać. Doris leżała w łóżku. Nic nie mówiła. Byli źli,
że milczy. Im powiedziała podobno, że tata ją zgwałcił, tak samo mówili potem w sądzie.
Spytałam Doris, co się stało? A ona na to 'Tata mnie skrzywdził.' i wybucha płaczem. W
domu mi powiedziała, że krzyczeli na nią i kazali powtarzać, że tata ją skrzywdził."
Z rozmowy psychologa z Doris:
Dr Hester: "Kiedy powiedziałaś lekarzom, że tata cię zranił w tym miejscu na dole, to
chodziło ci o to, że bolało, kiedy cię mył?"
Doris (macha głową z góry na dół): "Chciałam im powiedzieć, że o to chodzi, ale oni
sobie po prostu poszli."
W Święto Dziękczynienia Rafał Pietrzak wyprowadził się z domu. Tak, jak kazała Hinduska.
Zamieszkał u Michele, córki Johna Bergmana. John Bergman: "Zaraz, jak go oskarżyli, nie
martwił się o siebie, tylko o Doris. Bał się, że ktoś ją naprawdę zgwałcił."
Tydzień później do Rafała Pietrzaka dzwoni detektyw policji w Plano, Terence Holway. Wzywa
na posterunek. Rafał Pietrzak kończy obiad, wsiada do samochodu. Cztery godziny później
policjant oskarża go o gwałt na Doris i aresztuje.
"Jestem prostym gliną. Robię tylko swoją robotę." — mówi Holway. Trzydzieści parę lat. Białe
zęby, wąska talia, szerokie bary i uśmiech. Przymknięcie Pietrzaka, to jeden z jego największych
sukcesów.
Holway: "Podejrzany był sympatyczny. Ale ja miałem przeszkolenie w Służbie Ochrony Dziecka.
Wiem, że oni się świetnie maskują."
Przesłuchanie — w całości nagrane na taśmę wideo — trwało trzy godziny 48 minut. Trzech facetów.
Jedna żarówka. Mały pokoik. "Pytali, czy kąpałem kiedyś Doris. Jasne, powiedziałem. Dzieci kąpał
ten, kto miał czas. Parę dni wcześniej w wannie dostała rozwolnienia. Nigdy nie byłem w takiej
sytuacji. Dziecko płacze. Muszę coś zrobić. W czasie podmywania włożyłem jej palec, może tyle."
Rafał Pietrzak pokazuje centymetr na palcu serdecznym. "Zaczęła krwawić. Powiedziałem o tym
policjantom."
Holway kazał napisać mu list z przeprosinami dla Doris. Rafał Pietrzak napisał. "Kochanie,
powiedziałem policjantom, że myłem Cię trochę za mocno. Nie chciałem tego zrobić. Chciałem
Cię tylko umyć najlepiej, jak umiałem. Chcę, żebyś wiedziała, że jest mi bardzo przykro z
powodu tego, co zrobiłem. Obiecuję, że nigdy się to nie powtórzy." Pod listem narysował
uśmiechniętą twarz z wielkim językiem wysuniętym na zewnątrz. 14 miesięcy później list był
dowodem rzeczowym oskarżenia nr. 17, a rysunek — dla prokuratora — dowodem wyuzdania.
Używamy ściereczek
Jedna z dwóch prokuratorek, Lauri Blake pokazała sądowi taśmę wideo z przesłuchania Rafała na
policji (obrońca nie protestował, bo wynikało z niej, że Pietrzak się nie przyznał): na taśmie
Rafał Pietrzak popija kawę.
Ze stenopisu rozprawy:
Prokurator: "Popatrzcie na oskarżanego, jaki wyluzowany! Pije kawę. Myśli, że może przegadać
policjantów. Że może wygadać sobie niewinność." Parę stron dalej: "Jest mistrzem mistyfikacji. Jest
kameleonem. Wniknął do naszej społeczności, żeby molestować seksualnie dzieci." Parę stron dalej
oskarżycielka żąda dożywocia.
Rafał Pietrzak: "Byłem wyluzowany, bo byłem niewinny. Myślałem, że za chwilę wsiadę do samochodu
i wrócę do domu."
Nie wrócił nigdy. Policjanci przeczytali list do Doris. Potem zaczęli krzyczeć: "Zgwałciłeś ją po
kąpieli czy przed?! W wannie czy w łóżku?! Przyznaj się, to ci pomożemy. Wiemy, że jesteś chory."
Detektyw Holway: "Po tym przesłuchaniu miałem wrażenie, że to zrobił. Z ciekawości albo na tle seksualnym.
Przyznał się, że włożył palec do jej pochwy. Czy zrobił to na tle seksualnym, czy nie, miało podrzędne
znaczenie. W Teksasie mycie palcem intymnych części małej dziewczynki przez mężczyznę jest przestępstwem.
My używamy do tego ściereczek."
Ale nawet prosty glina Holway kiwa z niedowierzaniem głową na wysokość wyroku: "Szkoda chłopaka. Nie myślałem,
że tyle mu dadzą. Nigdy nie twierdziłem, że jest pedofilem, że robiłby to z innymi dziewczynkami."
To, że matka Doris broniła Rafała Pietrzaka, nie przekonuje Holwaya: "Przyjechała z kraju, gdzie wszyscy
się zabijają. Jej wystarcza, że nikt nie strzela do dzieci. Molestowanie, to dla niej nic. Dlatego my musimy
zadbać o jej dzieci.
Ciąg dalszy >>>