Zimny prysznic
Noc po aresztowaniu Rafał Pietrzak spędził w celi, w której była tylko posadzka i
toaleta. Nie spał. Myślał. Rano przyszła pani prokurator. Odczytała oskarzenie.
Rafał Pietrzak usłyszał po raz pierwszy prawnicze wyrazenie "brutalne napastowanie
seksualne dziecka". Oskarżał stan Teksas.
Przewieźli go do aresztu w McKinney. Zlali zimną wodą, spryskali proszkiem dezynfekującym,
rzucili pod scianę. Czekał pół roku na akt oskarżenia. Siedział z facetem oskarżonym o to
samo.
"Budziłem sie w nocy, nogi miałem owinięte papierem toaletowym — on trzymal koniec rolki
i chodził po celi. Opowiadał, jak kuzynka gwałciła go butelką do wina" — wspomina polski
więzień.
Berthy Alvarenga zaangażowała adwokata Mike-a Yabrough, żeby bronił Rafała. Jeszcze przed
rozprawą — w lutym 1998 roku — zrezygnowała z niego. "Rozmawiał ze świadkami w ostatniej
chwili. Nigdy nie miał czasu, nie odbierał telefonów" — opowiada.
Badania specjalistów (rape kit) wykazały, że Doris nie była zgwałcona. Służby Ochrony
Dziecka i tak napadły na jej matkę. "Dzwonili, wzywali na spotkania. Pytali, czy Rafał
jest legalnie i co wiem o jego przeszłości w Polsce. Powiedzieli, że jak przyjadą i
zobaczą, że dzieci są same, to je zabiorą. Rzuciłam pracę w hotelu. Zarabiam sprzątaniem.
Wszystkie pieniądze wydaję na opiekunkę dla dzieci. CPS ma mnie pod kontrolą" — mówi
Berthy Alvarenga.
Jej trzy córki przestają skakać po kanapie. Przytulają matkę. Wszystkie cztery placzą.
"CPS zabronił mi odwiedzać Rafała. Jeśli pojadę do więzienia, zabiorą dzieci. Mam im pokazać,
że są dla mnie ważniejsze, niż Rafał. Sprawdzają mnie co kilka dni. Zaraz po wypadku Doris-a
nie byli tacy pracowici, nie chciało im się sprawdzić paru rzeczy" — żali się Berthy.
Ze stenopisu rozprawy:
Adwokat Ron Danforth: "Czy imię Raul coś pani mówi?"
Melanie Findley, pracownik CPS: "Myślę, że to był chłopiec, o którym jego starsza
siostra mówila, że ją dotykał. Zdaje się, że byli razem w pokoju opiekunki."
Adwokat: "Wie pani, jak ją dotykał?"
Findley: "Wkładał jej palce do majtek."
Adwokat: "Czy próbowała pani znaleźć Raula?"
Findley: "Próbowaliśmy dowiedzieć się, kim był ten chłopiec, ale nie znaleźliśmy
żadnych informacji, które by nas do niego doprowadziły."
Adwokat: "Jak konkretnie dowiadywałyście się o Raula?"
Findley: "Tak naprawdę to zostawiliśmy tę część strożom prawa."
Adwokat: "To znaczy, że nie zrobiliście nic."
Findley: "Ja osobiście nic."
Raul przychodził do latynoskiej opiekunki dzieci Alvarengi. Miał osiem lat. Wielki na
swój wiek, gruby, obwieszony łańcuchami. Wszystkie dziewczynki się na niego skarżyły,
że je dotyka w intymnych miejscach. Doris też. Detektyw Holway też nigdy do niego nie
dotarł.
Ze stenopisu rozprawy:
Holway: "Nie rozmawiałem z Raulem, bo ustaliłem, że dotykał dziewczynki w zły
sposób, a nie w sekretny sposób."
Adwokat: "Na czym polega różnica?"
Holway: "Służby Ochrony Dziecka nauczyły mnie, że zły dotyk, to na przykład bicie
i popychanie, a sekretny, to dotykanie intymnych części ciała."
Obietnice adwokata
Obrońca Rafała Pietrzaka, Ron Danforth obiecał ławnikom w mowie otwierającej między
innymi, że:
— przyprowadzi dr Pigę, która zezna, że nie stwierdzila żadnych śladów seksualnej
napaści u Doris,
— udowodni, że Doris ma wadę genetyczną i krwawi od urodzenia,
— pokaże, że siostra zraniła Doris w czasie zabawy,
— udowodni, że pedofil nie może ukryć swoich impulsów przez prawie rok, w ciągu którego
Rafał Pietrzak mieszkał z Berthy Alvarengą i jej dziecmi,
— powoła na świadka Rafała Pietrzaka, a ten powie, że być może zranił mydłem dziecko, ale
nie miał żadnych seksualnych zamiarów,
— przedstawi wyniki badań wykrywaczem kłamstw, które pokazują, że Pietrzak nie kłamie.
Żadnej z tych obietnic nie dotrzymał. Lauri Blake przypomniała o tym ławnikom w mowie
zmykającej proces.
Ronowi Danforthowi udało się przyprzeć do muru Steve-a Megisona, lekarza ze szpitala w
Dallas, który pierwszy zasugerował gwałt. Przyznał, że jego diagnoza, to nie uszkodzenie
w wyniku gwałtu, tylko uszkodzenie ścianki łączącej odbyt z pochwą. Drugi z lekarzy
wezwanych przez oskarżenie — dr David Miller — twierdził, że Doris została zraniona trzy
dni przed drugą wizytą w szpitalu. Jego zeznaniom Danforth też dał odpór.
Ze stenopisu rozprawy:
Ron Danforth: "Ilu ludzi mających zdolność dokonywania normalnych procesów myślowych
— wiedząc, że dziecko ma być badane przez lekarzy 27 listopada — napastowałby je seksualnie
trzy dni wcześniej?"
Reszta była triumfem pani prokurator.
Ron Danforth (zwalista sylwetka, beznamietna twarz, szybko się niecierpliwi — przerywa mi
w połowie zdania):
"Nie dotrzymałem obietnic, które złożyłem ławnikom. Doktor Piga odmowiła zeznań. Każdy się boi
wystąpić publicznie przeciwko CPS. Mogłem ją aresztować i sprowadzić do sądu, ale bałem się, że
będzie na mnie wściekła i zmieni zeznania. To był mój jedyny bład w tej sprawie. Ona znała prawdę"
— mówi.
Sędzia odrzucił jego wniosek o powołanie pielęgniarki, która miała zeznawać, że Doris twierdziła,
że zraniła ją siostra.
"Sędzia złamał prawo" — twierdzi Danforth.
Dr Hester — psycholog, który miał mówić, że Rafał Pietrzak nie był w stanie tak długo się ukrywać
— został zniszczony przez panią prokurator. Przyszła do sądu z jego ogłoszeniem w bulwarowym TV
Guide, a jego opinię, że Rafał Pietrzak nie jest pedofilem, podsumowała tak:
"Kiedy przyjmujesz, ze ktoś, kto jest oskarżony o brutalne napastowanie seksualne dziecka i
rozmawia z tobą w więzieniu w nadziei, że go stamtąd wyciągniesz, mówi ci prawdę, to szanse,
że będziesz wyglądał w sądzie, jak ostatni dupek, są dość duże. Zgodzisz się z takim stwierdzeniem?"
Z przesłuchania Rafała Pietrzaka Ron Danforth zrezygnował: "Bałem się, że prokuratorka go
zniszczy." Wyniki badań specjalistów od wykrywania kłamstw sąd odrzucił. W Teksasie nie są
one dowodem.
Chichot przez krate
Kiedy gasną światła, Rafał Pietrzak na swojej pryczy boi się bólu. Kaszle w śmierdzący koc,
żeby nie drażnić współwięźnia. "To przez to, że odebrali mi aparat do inhalacji."
Aparat odebrał wiezienny lekarz Aleksander Kalmanow, były sanitariusz armii sowieckiej.
Spojrzał na Pietrzaka i oznajmił: "Nie masz astmy!" I oficjalnie jej nie ma. Nie ma też
inhalatora. "Jak się będziesz dusił i upadniesz na podłogę, to się tobą zajmiemy" —
uspokajał Kalmanow.
Rafał Pietrzak: "Po nocach wyję z bólu. Od picia wody z kibla zrobiły mi się wrzody. A
innej wody nie mamy."
Najgorzej było w więzieniu Connally, gdzie trafił niedługo po wyroku. Drugiej nocy potężny
Murzyn z jego celi (siedział za morderstwo) podszedł do Rafała, chwycił za uniform, przyciągnął
twarz do swojej twarzy i przedstawił propozycję w imieniu gangu, do którego należał: "Albo
będziesz płacił za ochronę, albo bedziesz naszą kurwą, albo cię zabijemy."
Rafał Pietrzak nie chciał kupować innym papierosów za pieniądze przyslane przez matkę.
"Gdybym płacił czarnym, biali by mnie zgnoili."
Zostały dwie możliwości.
Następnego ranka Rafał Pietrzak nie poszedł na śniadanie. Drogę zastąpiło mu czterech
czarnych z gangu. "Trzech stało przed drzwiami. Czwarty mnie dopadł. Broniłem się, jak
umiałem, ale nigdy nie biłem się zbyt dobrze" — opowiada Pietrzak.
Wielka łapa czarnego na ustach. Brak tchu. Łomot serca. Ból odbytu. Chichot Murzynów na
warcie. Myślał, że dadzą mu spokój. Następnej nocy dowiedział się, że będzie tak zawsze.
"Jak komuś powiesz, żegnaj się z życiem!" — powiedział mu kolega z celi.
"Parę dni wcześniej widziałem faceta, który dostał nożem pod żebra" — mówi Rafał Pietrzak.
Odtąd czarni sprawdzali, czy Pietrzak ma ochotę kablować. Zaglądali w kieszeń, podglądali,
co pisze i do kogo. Któregoś dnia zrobili błąd — zostawili go na końcu kolejki po jedzenie.
Powiedział strażnikowi. Już nie wrócił do celi. Zaprowadzili go na policję więzienną.
Policjanci krzyczeli: "Nie kłam! To ty jesteś gwałcicielem!"
W końcu zaproponowali układ: "Przeniesiemy cię do innego więzienia, ale wycofasz oskarżenie."
Wycofał.
Ciąg dalszy >>>